Ponarzekal, ponarzekal z drugim sie skonsultowal. Na pytanie czy mozna dokupic wize, pomyslal przetrawil...
Nowa "wiza", oczywiscie nieistniejaca, kosztowala pozbycie sie prezydenta Franklina z mojej kieszeni.
Nastepna wizyta w Zambii nie wczesniej niz przed listopadem.
Wiza w wydaniu Zambii |
Dalej bylo juz z gorki, albo raczej w gore. Lot do Lilongwe jakim boeingiem. Szalony pilot zaraz po oderwawniu sie od plyty lotniska zaczal skrecac. Pilot byl Murzynem jak nic. Strach ogarnal moich wspolpasazerow pod koniec lotu. Widok Araba modlacego sie do Allaha w samolocie - moznaby przytoczyc za za wszystko inne zaplacilem mastercardem. Pytanie skad wiedzial w ktora strone jest Mekka. Oczekiwanie na nastepny samolot w Lilongwe i 50 minutowy lot bo Blantyre...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz